Przejdź do treści

Miłość nie zna stron – o dzieciach, które tracą pół swojego świata

Rozstanie rodziców zawsze niesie ze sobą ból, niepewność i próbę zbudowania życia na nowych zasadach. Dorośli – poranieni, zmęczeni konfliktami, czasem zagubieni – próbują odnaleźć się w tej zmianie na swój sposób. Ale dziecko… ono zwykle chce tylko jednego: żeby mogło nadal kochać oboje rodziców. Bez lęku. Bez wstydu. Bez poczucia winy.

Niestety zdarza się, że to prawo zostaje mu odebrane.

Jednym z najtrudniejszych i jednocześnie najcichszych dramatów, jakie obserwujemy w Fundacji Wzrastamy, są sytuacje, w których jeden z rodziców – świadomie lub nie – zaczyna odcinać dziecko od kontaktu z drugim rodzicem, jego rodziną, a czasem także od rówieśników czy bliskich mu dorosłych. Takie zachowania mają różne twarze. Czasem są subtelne, niemal niewidoczne z zewnątrz, a czasem przyjmują formę jawnej manipulacji, straszenia czy zakazów. Wszystkie jednak mają ten sam skutek: dziecko traci część swojego świata.

Zaczyna się od drobiazgów – „dziś lepiej nie jedź do taty, źle się czujesz”, „babcia z tamtej strony rodziny za dużo mówi, nie chcę, żeby cię mieszała”. Potem pojawiają się sączące się powoli komunikaty o negatywnym wydźwięku: „on nigdy nie wiedział, jak się tobą zająć”, „ona zawsze myśli tylko o sobie”. Dziecko chłonie to jak gąbka, bo ufa rodzicowi, który te słowa wypowiada. A w świecie dziecka rodzic jest autorytetem, źródłem wiedzy, filtrem na rzeczywistość.

Kolejny krok to ograniczanie kontaktów, przekładanie wizyt, wymyślanie powodów, dla których „to nie jest dobry moment”. Aż w końcu spotkania niemal znikają, telefon milczy, więzi słabną. Czasem dochodzi do odcięcia dziecka również od przyjaciół czy znajomych drugiego rodzica, co dodatkowo izoluje dziecko i zaburza poczucie bezpieczeństwa.

Dla dorosłego te decyzje bywają próbą ochrony siebie – przed bólem, przed wstydem, przed przeszłością. Ale dla dziecka to sygnał, że miłość ma stronę, że trzeba zająć pozycję, że nie wolno kochać za mocno jednej osoby, żeby nie zranić tej drugiej. Pojawia się wtedy coś, co psychologowie nazywają konfliktem lojalnościowym. To jedno z najbardziej bolesnych doświadczeń dla dziecka – kocha oboje rodziców, ale czuje, że okazując uczucia jednemu, zdradza drugiego.

Jak ogromne jest to obciążenie? Dzieci opisują to jako „ciągłe napięcie w brzuchu”, „strach, że mama się obrazi”, „lęk, że tata przestanie kochać, jak powiem, że tęsknię za mamą”.

 

Dziecko zaczyna uważać na każde słowo, każdy gest, każdą emocję. Zmienia swoje zachowanie nie z własnej potrzeby, ale ze strachu przed reakcją. W jego świecie pojawia się zamęt, poczucie winy i przekonanie, że odpowiedzialność za emocje dorosłych spoczywa na jego barkach.

To doświadczenie niesie długofalowe konsekwencje.

Dzieci dorastające w atmosferze ciągłego konfliktu i odcinania od drugiego rodzica często w dorosłym życiu zmagają się z zaburzonym poczuciem wartości. Mają trudność w budowaniu relacji – bo gdzieś w głębi zakodowały, że bliskość boli, że miłość jest warunkowa i że trzeba rezygnować z kawałka siebie, aby być zaakceptowanym. Część z nich tłumi emocje, bo w dzieciństwie nauczyły się, że ich uczucia mogą wywołać złość dorosłego. Inni z kolei buntują się przeciwko światu, bo tak długo tłumili frustrację, że nie wiedzą, jak wyrażać ją zdrowo.

W Fundacji Wzrastamy widzimy to bardzo wyraźnie, gdy spotykamy rodziców i dzieci po trudnych rozstaniach. Rozmawiamy o tym otwarcie podczas warsztatów Pozytywnej Dyscypliny czy spotkań Szkoły dla rodziców i wychowawców. Pomagamy dorosłym zobaczyć, jak ogromną siłę ma słowo, gest, ton wypowiedzi. Jak bardzo dziecko potrzebuje mieć prawo kochać oboje rodziców, niezależnie od tego, jakie relacje łączą dorosłych.

To nie oznacza, że rodzice po rozstaniu muszą się przyjaźnić. Nie muszą nawet się lubić. Ale jedno jest pewne: dziecko nie powinno być świadkiem wojny, której nigdy nie wybrało.

Dlatego tak ważne jest wsparcie – również emocjonalne – dla rodzica, który został zraniony. Bo człowiek, który czuje się bezpiecznie i ma przestrzeń na przeżycie własnych emocji, znacznie rzadziej przenosi je na dziecko.

Taką przestrzeń tworzymy w Klubie Kobiet MAMY Wsparcie. To miejsce wyjątkowe – nie dlatego, że jest idealnie zorganizowane czy pełne poradników, ale dlatego, że jest prawdziwe. Pełne kobiet, które przeszły różne historie: piękne, trudne, czasem bardzo bolesne.

To tutaj słyszymy słowa, które później zostają z nami na długo:

„To miejsce, które uświadamia, że nie jesteśmy same ze swoimi problemami. Że możemy się wspierać, rozwijać i uczyć na nowo ufać.”

To tutaj kobiety mówią o swoich rozstaniach, o lękach, o zmęczeniu. A jednocześnie – o pragnieniu, by ich dzieci nie dźwigały ciężaru konfliktów dorosłych.

W tej wspólnocie rodzi się siła. Kobiety, które czują wsparcie, łatwiej odcinają się od manipulacji, stawiają zdrowsze granice i potrafią rozmawiać o relacjach z większym spokojem. Jedna z uczestniczek powiedziała kiedyś podczas spotkania:

„Kiedy jestem zaopiekowana, nie działam z lęku. Działam z miłości.”

 

A kiedy dorosły działa z miłości, dziecko może odetchnąć.

 
Bo ostatecznie najważniejsze jest jedno: dzieci kochają oboje rodziców. I mają do tego prawo. Nawet jeśli dorośli poszli różnymi drogami, dziecko ma prawo chodzić obiema.
 
 
 
 Jeśli chcesz porozmawiać, poszukać wsparcia lub po prostu być wśród ludzi, którzy rozumieją – zapraszamy do Fundacji Wzrastamy w Siedlcach. 

👉 Aktualne wydarzenia znajdziesz na stronie: https://fundacjawzrastamy.org.pl/wydarzenia

👉 Możesz też śledzić nas na Facebooku: https://www.facebook.com/FundacjaWzrastamy

👉 A jeśli chcesz dołączyć do naszego kobiecego kręgu, zapraszamy do grupy „MAMY wsparcie – klub kobiet Siedlce”:  https://www.facebook.com/groups/klub.mamy.wsparcie

 

Z ciepłem i wdzięcznością,


Iza Majewska

Prezes Fundacji Wzrastamy